poniedziałek, 30 marca 2015

26. Pomyślne wiatry

  - Cieszę się, że mogę spędzić z panią czas, pani Sereno.
  - Ja również. Ale nie bądź taka przerażona, Wendy.
  - Weź się w garść, Wendy! - rozkazała Charla.
  - A co ty tu robisz? - spytała Serena sceptycznie.
  - Myślisz, że zostawię ją samą z tobą? Nigdy w życiu.
  Serena poczuła, że jej kły wydłużyły się o kilka milimetrów.
  "Nie!" - pomyślała - "W żadnym wypadku nie pozwolę wyprowadzić się z równowagi temu egoistycznemu kłębkowi futra!"
  - Nie zamierzam przecież jej zjeść - Rodriguez przewróciła oczami - Mam z nią dzisiaj spędzić dzień. Z NIĄ. A nie z wkurzającym kociskiem.
  Charla jednak pozostała nieugięta. Serena westchnęła ciężko i przykucnęła przed Wendy.
  - To co chcesz dziś zrobić? - spytała.
  - Ja... nie jestem pewna.
  "Ech. No co można robić z takim dzieckiem? To nie moja działka" - zmartwiła się Serena.
  Jednak dość szybko wpadł jej do głowy pomysł.
  - Co powiesz na park rozrywki? - spytała.
  - Świetny pomysł! - przytaknęła Wendy.

  W parku rozrywki była masa ludzi. Zewsząd było słychać krzyki i piski. Serena rozglądała się w poszukiwaniu odpowiedniego zajęcia.
  "Kolejka? Nie, to przereklamowane, w filmach zawsze na nią chodzą. A może..."
  - Na bombę! - Serena wskoczyła w basen z piłeczkami.
  - Na miłość boską, ona zaraz uszkodzi jakieś niewinne dziecko! - krzyknęła Charla - Do tego wskoczyła w butach i nawet nie zapłaciła! Toż to jakieś zwierzę!
  - S-spokojnie, Charla.
  W tym momencie wyciągnięto Serenę z basenu.
  - Nie dadzą się zabawić - marudziła dziewczyna - No nic, mam ochotę na watę cukrową.
  Na tym jednak się nie skończyło. Jak nie wata, to lody, potem jakiś napój... Wendy tylko patrzyła na Serenę, która latała od stoiska do stoiska. Charla wyglądała, jakby miała zaraz wybuchnąć.
  - Nie myśl, Wendy, że o tobie zapomniałam - Serena pojawiła się znikąd i dała dziewczynce maskotkę.
  - Skąd...?
  - Wygrałam w rzucie piłeczką do celu. Trochę oszukiwałam, bo użyłam magii, ale typ tego nie zauważył.
  - Dziękuję! - Wendy rozpromieniła się.
  - Chodźmy na diabelski młyn!
  Wendy nie miała choroby lokomocyjnej, dlatego jazda była dla niej całkiem przyjemna.
  - Chcesz iść teraz na samochodziki? - zapytała Serena.
  - A pozwoli mi pani prowadzić?
  - Będziemy jeździć osobno - uśmiechnęła się - I nie mów do mnie per "pani", nie jestem taka stara.
  Dziewczyny wsiadły na samochodziki. Serena wściekle manewrowała kierownicą, Wendy jechała bardziej ostrożnie. Rodriguez przypadkowo w nią wjechała.
  - Ups - dziewczyna uśmiechnęła się przepraszająco.
  - Tego już za wiele... - Charla przejęła kierownicę - Piracie drogowy!
  Exceedka zaczęła gonić Serenę, która była rozbawiona całą sytuacją. Dziewczyna miała dłuższe ręce, dlatego prowadziło jej się wygodniej. Z łatwością uciekała przed samochodem Wendy.
  Czas się skończył. Serena wręcz wyskoczyła z pojazdu, więc Charla nie zdążyła w nią wjechać.
  "Upiekłam dwie pieczenie przy jednym ogniu" - pomyślała - "Spędziłam dzień z Wendy i wkurzyłam tego sierściucha. Życie jest piękne!"
  Jednak nie obyło się bez okropnie długiego i nudnego kazania na temat jej zachowania. Serena usłyszała z ust Charli masę komentarzy, okraszoną nieprzyjemnymi epitetami. Ale czy się tym przejmowała? Oczywiście, że nie. Czy ciebie obchodziłoby zdanie jakiegoś kota?

Strony