czwartek, 13 listopada 2014

20. Być mężczyzną

  Dzisiaj nadszedł czas na spędzenie dnia z Elfmanem. Serena szukała go po całej gildii, jednak nie mogła go znaleźć. Ani Mira, ani Lisanna nie wiedziały gdzie on jest.
  - Gdzie ten pieprzony mięśniak? On nigdy nie...
  - Co ty tu robisz?
  Serena zobaczyła Elfmana, który wyglądał na wściekłego.
  - Co? - zdziwiła się - Cały czas na ciebie czekam.
  - To ty nie wiesz, że prawdziwi mężczyźni wstają rano i idą biegać na bieżnię? - spytał Elfman.
  - Ale ja jestem kobietą.
  - To zrobię z ciebie mężczyznę! - pociągnął ją za rękę i wybiegł z gildii.
  Serena nie miała pojęcia jak on zamierza to zrobić. Wszystko jednak stało się jasne, kiedy stanęli przed budynkiem z napisem "Siłownia".
  - No nie gadaj... - jęknęła dziewczyna.
  Weszli do środka. Nie było zbyt dużo ludzi.
  - Mężczyzna! - Elfman wziął sztangę i zaczął ją podnosić.
  - Ech... Co za typ.
  Serena chciała niepostrzeżenie wyjść, ale Elfman nie pozwolił jej się ruszyć. Zaciągnął ją na bieżnię i nastawił na pełną moc.
  - Ty chyba żartu... eeeesz! - dziewczyna biegła ile sił w nogach. Po chwili zaczęła się bardzo męczyć. Zeskoczyła.
  - Zróbmy coś, co nie będzie tak strasznie męczące - zaproponowała.
  - Zapasy! - Elfman rzucił ją na podłogę i wykręcił rękę. Serena trzy razy klepnęła w deski.
  - Albo mam lepszy pomysł... BOKS! - krzyknął Strauss.
  - Ktoś powiedział: "Boks"? - spytało kilku napakowanych gości.
  - Tak, dziewczyna obok jest chętna.
  - Co? - zdziwiła się Serena - Nie, ja tylko...
  Cała banda rzuciła się na nią z pięściami. Było słychać tylko jej krzyki. Ta walka nie trwała nawet minuty. Ci kolesie poszli, zostawiając ją na podłodze, posiniaczoną i drgającą. Elfman kucnął obok niej.
  - Właśnie tak się zostaje mężczyzną! - napiął swoje pokaźne muskuły.
  - Wodyyy...
  - Co ci jest?
  - Ślepy? Zabierz mnie do szpitaalaaa...
 Wziął ją na ręce.
  - Nawet lepiej. Zabiorę cię do Wendy.

  Młoda Smocza Zabójczyni przeraziła się wyglądem Sereny.
  - Jak to się stało? - spytała panicznie.
  - Nie pytaj - Serena zgromiła Elfmana wzrokiem, a on cofnął się przerażony.
  Wendy uwolniła falę magii. Serena poczuła, jak jej siniaki szybko się goją. Jednak z połamanymi żebrami nie było tak łatwo.
  - Chyba będziesz musiała poczekać jeszcze trochę. Pojutrze powinno być wszystko w porządku - oznajmiła Wendy.
  - Jak to? Ja mam jutro urodziny - zasmuciła się Serena.
  - Wendy i tak dużo dla ciebie zrobiła. Powinnaś jej dziękować, niewdzięczna smarkulo - żachnęła się Charla.
  - Przecież jestem jej wdzięczna, wstrętny kocie. Wendy bardzo dużo robi dla gildii, odgrywa poważną rolę. A tobie zawsze coś nie pasuje. Nie wiem, skąd na twoich plecach wziął się znak Fairy Tail. Nie jesteś jedną z nas - syknęła Rodriguez, po czym odwróciła się i poszła. Elfman podążył za nią.
  - Myślę, że nie powinnaś była tego mówić. Charla chce tylko chronić Wendy.
  - Chronić?! - wściekła się Serena - Byłam posiniaczona, wszędzie miałam zadrapania, nawet połamane żebra, a ten arogancki kot jeszcze się do mnie rzuca o byle co. Ktoś musiał jej pokazać, że z takim nastawieniem przyjaciół nie znajdzie. A przynajmniej we mnie.
  Odwróciła się i odeszła. Bolało ją przy każdym oddechu. Ale musiała żyć dalej. Charla według niej tu nie pasowała. Popatrzyła w niebo. Szukała jakiegoś znaku, jakiejś wskazówki.
  - Mamo... dlaczego milczysz? - szepnęła do gwiazd.
  Ale gwiazdy jej nie słyszały.

2 komentarze:

  1. Uuuuu, ostro, troche żal mi Charli, ale faktycznie najmilsza nie była, czekam na cd.

    OdpowiedzUsuń
  2. Coraz bardziej nie lubię Sereny. Rozdziały nawet przyjemnie się czyta, ale te spotkania z każdym członkiem gildii.... Niezbyt przypadły mi do gustu. Takie trochę... fillery?

    OdpowiedzUsuń

Strony