Serena wstała dość wcześnie. Lucy nie było w domu. Dziwne. Jednak nie przejęła się tym za bardzo. Pospieszyła do gildii. Otworzyła drzwi i znieruchomiała.
- Niespodzianka! - krzyknęli wszyscy.
Cała gildia była przystrojona balonami i serpentynami.
- Wczoraj wspomniałaś, że dziś masz urodziny, więc, jako prawdziwy mężczyzna, urządziłem ci przyjęcie - uśmiechnął się Elfman.
- Dzisiaj masz oficjalnie 18 lat! - zawołał wesoło Natsu.
Nadszedł 16 listopad. Urodziny Dziecięcia Lucyfera. Zapowiadała się huczna zabawa.
- Mam nadzieję, że nie zapomniałaś o dniu ze mną - podeszła Lisanna.
- Oczywiście, że nie - odpowiedziała Serena.
- Masz ochotę się czegoś napić? Wody, soku?
- Chlejemy! - krzyknęła Serena bez zastanowienia i opróżniła kufel piwa.
- Amatorzy - Cana była w połowie baryłki.
- Widzę, że masz bardzo dobre kontakty z Natsu - uznała Lisanna - Może nawet lepsze niż Lucy.
- Eee, no wiesz...
- Nie masz co się bać. Kiedyś miałam marzenia związane z Natsu, ale to już przeszłość.
- Nie chce z nim niczego wiązać! Mam Stinga.
- Ooo! Zostaniesz żoną Mistrza Sabertooth?
- Pff, ja w Fairy Tail zostanę do końca życia! Albo on się tego zrzeknie, albo mam go gdzieś.
- Zdecydowana dziewczyna - zachichotała Lisanna.
Nagle wszyscy podeszli do Sereny i zaczęli składać życzenia. We wszystkich oczach (no, oprócz Lucy) widziała życzliwość i przyjaźń. Nigdy w życiu nie była tak szczęśliwa. W samym środku składania życzeń zakryła twarz rękoma i zaczęła szlochać.
- Hej, dlaczego płaczesz? - zmartwiła się Erza.
- BO JESTEŚCIE NAJLEPSZĄ GILDIĄ NA ŚWIECIE, DO CHOLERY! - mocno przytuliła Tytanię.
Wszyscy zaczęli się śmiać. Nawet gbur Laxus uśmiechnął się pod nosem. Sho ze szczęścia chciała zacząć śpiewać, ale Natsu zakleił jej usta taśmą.
Impreza trwała w najlepsze. Lisanna cały czas trzymała się blisko Sereny z uwagi na to, że spędzała z nią dzień. Rodriguez jednak nie za bardzo ją polubiła. Lisanna była słodka, dziewczęca i niewinna. Nie to co Serena.
- Zastanawiam się dlaczego się zemną zadajesz z taką ochotą.
- Bo przypominasz mi siostrzyczkę Mirę. Też jesteś miła, troszczysz się o członków gildii i potrafisz zmieniać się w demona. Może i pochodzisz od najgorszego maga wszech czasów, ale sama w sobie nie jesteś zła. Nie wiem czemu wmawiasz sobie, że jesteś "ciemnością tej gildii".
- Może i masz rację, ale boję się, że Zeref będzie mógł manipulować mną, aby osiągnąć swoje cele. Pewnego dnia zamierzam się z nim spotkać.
- Co?! - Lisanna cofnęła się o krok.
- Nie rób takiej miny. Własny przodek raczej nic mi nie zrobi. Zamierzam pokonać go moją mocą. Nie chcę, żeby ktoś taki nadal żył i szerzył zło - Serena zacisnęła pięści ze złości.
Lisanna patrzyła na nią ze strachem, ale i podziwem jednocześnie. Nie wiedziała co ma powiedzieć. Pewność siebie Sereny była warta uznania. Ale ona zamierzała samodzielnie pokonać Zerefa? Co do tego miała wątpliwości.
- Może nie rozmawiajmy o tym - zaproponowała Serena, widząc przestraszoną twarz Lisanny.
- D-dobrze.
- To moje urodziny i chcę je spędzić jak najlepiej - podniosła rękę i skierowała ją w stronę pijącego Gajeela.
Uwolniła swoją moc i sprawiła, że napój przymarzł do ust Żelaznego Zabójcy Smoków.
- Czy nie uważasz, że to zabawne? - Rodriguez dusiła się ze śmiechu.
Lisanna patrzyła na jej uradowaną twarz. W życiu nie uwierzyłaby, że ta rozchichotana dziewczyna to potomkini Mrocznego Maga, i że włada zabójczą magią.
"Ten świat nie przestaje mnie zadziwiać" - pomyślała Lisanna.
Zajebiście padam ze śmiechu, ciekawe z kim kolejny dzień
OdpowiedzUsuńNie skomentowalam tego rozdzialu? Co za zUo. A więc urodziny Sereny-chan!
OdpowiedzUsuńNashi&Misia: Happy Brithday too you!
Happy: Tak falszycie że moja rybka aż umarla i zdechla slysząc was.
Nashi: Happy?
Happy: Tak?
Nashi: Zabije cie!
Happy: Aaa! Misia Nashi mnie bije!
*owraca wzrok od nich* e... rutyna.