czwartek, 30 kwietnia 2015

32. Lethal Poison

  - Gdzie ty coś widzisz? - spytała Sho - Tu niczego nie ma.
  - Ale powinno być - zaprotestowała Serena.
  - Nie dramatyzuj, tylko się skup - Laxus przewrócił oczami - To jest w pewnym sensie twoja gildia. Musisz jakoś wyczuwać jej magię.
  "Facet ma rację" - pomyślała Rodriguez.
  Zamknęła oczy. Na początku nie czuła nic. Próbowała się skupić. W końcu uwagę jej zwróciły pewne specyficzne drgania powietrza. Nie, nie powietrza. To była jakaś magia. Najwyraźniej ją wołała.
  - Czuję coś - przyznała Serena - Jest blisko.
  Nadal z zamkniętymi oczami, szła w kierunku przywołującej ją magii. Nim się spostrzegła, natrafiła dłonią na coś twardego. Głaz.
  - Ta magia wydobywa się stąd. I jest mroczna.
  - Łaaaał - w głosie Sho dało się wyczuć sarkazm - Przeszliśmy taki kawał drogi, aby znaleźć złowrogi kamień. Wspaniale.
  - Nie. To nie to... Ten kamień coś... chroni.
  Serena oglądała głaz ze wszystkich stron. Nie widziała nic dziwnego. Jednego jednak była pewna. Ta tajemnicza magia ją wołała. Dziewczyna postanowiła odpowiedzieć na to wołanie.
  Skupiła trochę mocy magicznej w swojej dłoni, którą otoczyła czarna poświata. Przyłożyła ją do kamienia i...
  "Kto jest wrogiem, który będzie pokonany jako ostatni?"
  - Aaaa! - Serena odskoczyła od głazu - Ten kamień do mnie mówi!
  - Co? Ja nic nie słyszałem - Laxus zmarszczył brwi.
  - O nie! Złowrogi kamień przemówił! - Sho dalej robiła sobie żarty - Co mi powiesz, złowrogi kamieniu? - teatralnie przyłożyła rękę do ucha.
  - To nie jest śmieszne - Serena przełknęła ślinę - Ten kamień na serio coś do mnie powiedział... Nie zwróciłam uwagi na jego słowa, byłam trochę zszokowana. Ale posłucham go jeszcze raz.
  Dziewczyna ponownie uwolniła moc i przyłożyła dłoń do kamienia. Po raz drugi rozległ się tajemniczy głos.
  "Kto jest wrogiem, który będzie pokonany jako ostatni?"
  Serenie te słowa coś przypominały. Wytężyła umysł, aby domyśleć się, co to było. To było w jakiś sposób powiązane z jej przybranymi rodzicami.
  "O co chodzi?" - pomyślała - "Wiem, że znam odpowiedź..."
  Olśniło ją. Otworzyła szeroko oczy, aby po chwili znów je zmrużyć. Pamiętała.
  Jej mama często dzieliła się z nią poznanymi cytatami i sentencjami. Przekazywała jej różne poznane przez siebie mądrości. Ten cytat też się tam znajdował. Wrogiem, który będzie pokonany jako ostatni, jest...
  - Śmierć - powiedziała Serena.
  Wtedy głaz się przesunął. Oczom magów ukazało się zejście w głąb ziemi.
  - Dobra, teraz to mnie trochę zamurowało - przyznała Sho.
  - Jak to zrobiłaś? - zdziwił się Laxus.
  - Nieważne - szepnęła Serena i dodała głośniej - Wchodzimy. Trzymajcie się w ukryciu i bądźcie cicho.
  Magowie zeszli po kamiennych schodach. Korytarz był dosyć ciasny i oświetlony masą pochodni. Serena czuła się jak w klatce. W razie czego, droga ucieczki była tylko jedna.
  Szli tak jeszcze przez chwilę, aż doszli do masywnych drzwi.
  - No świetnie - marudziła Sho.
  - Przygotujcie się - powiedziała pewnie Rodriguez - Jeśli ktoś za nimi jest, to nie będzie zbyt przyjemnie.
  Przełknęła ślinę i popchnęła drzwi. Ostrożnie zajrzała do środka. Pomieszczenie było puste. Znaleźli się w jakiejś sali. Nie wyglądała ona jednak jak w typowej gildii. Ściany były szmaragdowo zielone, całe w złotych, ozdobnych ornamentach. Wszystko było oświetlone dzięki żyrandolowi ze świeczkami. Przed magami znajdowały się dwa korytarze.
  - No nie - jęknęła Serena - Chyba musimy się rozdzielić.
  - Jak to? - zdziwiła się Sho - Przecież chyba możesz nadal wyczuć tą magię, tak?
  - Ale ta magia nie musi koniecznie oznaczać, że znajdę coś, co powie mi o moim pochodzeniu. Równie dobrze może pochodzić od członków tej gildii.
  - Okej. To może ja pójdę z Laxusiem, a ty pójdziesz sama? Jesteś silna, więc powinnaś sobie poradzić.
  - Laxusiem?! - obruszył się mężczyzna.
  - Nie ma sprawy - Serena się zgodziła - Wejdę w korytarz po prawej, wy pójdźcie na lewo. I jeszcze jedno - mocno przytuliła towarzyszy - Uważajcie na siebie.
  - Jesteśmy magami klasy S, skopiemy tyłek komu trzeba, nie musisz się martwić - Darrow puściła oko przyjaciółce.
  - Świetnie. Starajcie się jednak nie ujawniać. Walczcie tylko w ostateczności. No to... do dzieła.
  Dziewczyna weszła w korytarz po prawej. Wystrój za bardzo nie różnił się od tego w wielkiej sali. Rozglądała się wokół, jednak nic nie przykuło jej uwagi.
  Bała się. Zawsze była osobą, która boi się nieznanego. Jeśli jej życie było spokojne, nienawidziła tego zmieniać. Ale bezczynne stanie w miejscu nie pomoże jej w znalezieniu silniejszej magii.
  "Potraktuj to jako grę" - mówiła do siebie w myślach - "Jeśli zdobędziesz to, czego szukasz, wygrasz ją. Jeżeli coś jednak pójdzie nie tak..."
  Potrząsnęła głową. Nie chciała nawet dopuszczać do siebie takiej myśli. Była wściekła na siebie, bo strach przejmował nad nią kontrolę. Niedoczekanie!
  Zauważyła, że korytarz się kończy. U jego kresu ujrzała coś na kształt szyby. Nie była ona jednak przezroczysta, wyglądała trochę jak lód. Lekko przyspieszyła, po czym gwałtownie się zatrzymała. W cieniu siedziała zakapturzona postać. Nie zauważyła jej wcześniej.
  Postać zaczęła się śmiać. Nie był to jednak jakiś złowieszczy chichot, ale całkiem przyjacielski śmiech. Serena przyjęła postawę bojową.
  - No, no - usłyszała męski głos - Nie miałem pojęcia, że jeszcze kiedykolwiek tu wrócisz, Upadły Aniele.

  - Mam jakieś złe przeczucia - martwiła się Sho.
  - To był twój pomysł, żeby iść ze mną - mruknął Laxus.
  - Wieeem, ale...
  - Nie martw się. Serena to duża dziewczynka, da sobie radę. Jeśli w walce jest tak mocna jak w gębie, to nie powinna mieć żadnego problemu z wrogami.
  - Obyś się nie mylił.

1 komentarz:

Strony