sobota, 18 października 2014

11. Kontrola

  - Sereno, podjąłem decyzję - powiedział Makarov.
  - Jaką decyzję? - zdziwiła się Serena.
  - Zamierzam pomóc ci opanować twoją moc. Jednak musisz stosować się do moich zasad. Dopóki nie nauczysz się kontrolować swojej magii, nie uczestniczysz w misjach. Możesz używać magii tylko pod moją kontrolą, oraz takich osób jak Gildarts, Mavis, Laxus, Erza i Mirajane. Chociaż jedna osoba z wymienionych musi cię pilnować. I staraj się zawsze trzymać w pobliżu gildii. Zrozumiano?
  - Jasne, Mistrzu.
  - Zaczynasz od teraz, będziesz pod opieką Erzy i Mirajane.

  - Dobra, pokaż co potrafisz - powiedziała Erza.
  Serena zamknęła oczy i skupiła się. Zaczęła się przekształcać. Próbowała opanować tę moc. Traciła stopniowo kontrolę.
  - N-natsu... - wyjąkała - Gdzie jest Natsu...?
  - Natsu? - zdziwiła się Erza - Mirajane! Przyprowadź Natsu!
  Mira pobiegła do gildii. Erza stała w pełnej gotowości i dla bezpieczeństwa przyzwała Sylpharion. Na szczęście Natsu nadszedł, zanim zaszła pełna przemiana. Złapał Serenę za ramiona.
  - Wróć do mnie, Sereno. Oprzyj się złu. Wróć do mnie.
  Serena uspokoiła się i dostrzegła Natsu. Jednak czuła, że jest stanowczo za blisko.
  - Kontrolujesz przemianę. Lecz tylko wtedy, gdy masz przy sobie Natsu - zauważyła Erza.
  - Przemianę kontrolowałam już wcześniej - powiedziała Serena - Ja nie kontroluję siebie, kiedy przemienię się całkowicie.
  - To pozwól skrzydłom wyrosnąć.
  - Ty chyba żartujesz!
  - Mistrz kazał ci to opanować.
  Serena przygryzła wargę.
  - Ale ja nie chcę was skrzywdzić.
  - Nie skrzywdzisz, dopóki jestem z tobą - powiedział Natsu.
  Postanowiła mu zaufać. Była spokojna, bo czuła obecność Natsu. Wyrosły jej skrzydła. Znowu to uczucie strachu... Ale wystarczyło jedno ciepłe spojrzenie Natsu, by się uspokoiła. Zastanawiała się, czemu tak jest.
  - Jeśli ty tu będziesz, to niczego się nie nauczę, bo mi pomagasz - westchnęła Serena i wróciła do swojej postaci.
  - Czyli moim błędem było kazać go przyprowadzić - Erza spuściła wzrok.
  - Uwierz mi, Natsu, tak będzie lepiej.
  - Ale martwię się o ciebie - Natsu posmutniał.
  - To nie o mnie powinieneś się martwić, tylko o Erzę i Mirę, które są narażone na moją furię - Serena puściła mu oczko.
  - W sumie masz rację - chłopak rozpogodził się i odszedł.

  Serena ćwiczyła dwie godziny, jednak za każdym razem potrzebna była interwencja. Bardzo ją to zmartwiło. Była zmęczona i nie chciała już próbować. Powiedziała, że pójdzie już do domu Lucy.
  - Dobrze, ale prosto do domu - nakazała Erza.
  Serena skierowała się w stronę mieszkania Lucy, ale nie zamierzała tam iść. Chciała pójść na jeszcze jeden spacer, zanim nie zamkną ją jak w klatce. Po pewnym czasie ujrzała lekko poturbowanego Stinga.
  - Serena! - zdziwił się.
  - Jak widzisz - odparła chłodno - Co ci się stało?
  - Trening z Natsu.
  - Aha.
  Szli tak w ciszy.
  - Dlaczego mi towarzyszysz? - spytała beznamiętnie dziewczyna.
  - Ja... - zaczął - Ja chciałem tylko powiedzieć ci, że...
  Rozległ się huk i czyjś złowieszczy śmiech.
  - Co ja tu widzę? Mistrz Sabertooth i jeden z magów Fairy Tail! Ciekawe, jak bardzo nagrodzi mnie mój Mistrz, kiedy przyniosę mu głowy dwóch silnych wrogów - zachichotał jeden z dwójki osób.
  - To nie tylko mag Fairy Tail. Nie poznajesz jej? To ta mała, co pozabijała nam większość ludzi z gildii.
  - Dziecię Lucyfera? To się zabawimy.
  Stanęły przed nimi dwie zakapturzone postacie. Serena zaczęła się trząść.
  - Jestem kompletnie wyczerpany - powiedział Sting - ale postaram się walczyć gołymi rękami.
  "Nie mogę używać mocy" - łza popłynęła Serenie po policzku - "Nie mogę go ochronić."
  - Oo, mamy chętnego do walki. Najpierw go zabiję, a potem schwytamy dziewczynę - powiedział jeden z wrogów.
  - To dawaj - odrzekł drugi.
  Zakapturzony wytworzył wiązkę czarnego promienia, który skierował w Smoczego Zabójcę.
  - Nie! - Serena rzuciła się, by zasłonić Stinga własnym ciałem.
  Czarny strumień magii trafił ją w klatkę piersiową. Zachłysnęła się powietrzem, upadła na ziemię i zamknęła oczy. Po chwili znieruchomiała.
  - Serena! - Sting wydał z siebie histeryczny krzyk.

2 komentarze:

  1. Serena! Nieeee dlaczego umarlas tak młodo nim Sting wyznal ci miłość?!
    Nashi: Co ty gadasz przeciez jeszcze nie umarla!
    Uff cale szczescie!
    Nashi: *facepalm*

    OdpowiedzUsuń
  2. Serena! Won od Natsu, sio, sio, sio!!!! Idź sobie do Stinga, ale od Natsu won! Sio sio!
    Rozdział fajny ;)

    OdpowiedzUsuń

Strony