poniedziałek, 6 października 2014

2. Cień

  "Czemu ja się na to zgodziłam?" - pomyślała Serena.
  Patrzyła z poirytowaniem na Natsu wszczynającego kolejną bójkę z Grayem i na Lucy próbującą ich uspokoić. Spojrzała w jasne niebo. Gdzieś tam w górze byli jej rodzice. Zawsze chcieli, żeby znalazła prawdziwych przyjaciół. Ale ona zawsze była inna, aspołeczna.
  - Zaraz czy przywalę, bałwanku!
  - Próbuj szczęścia, fajerwerko!
  - Nie bądź taki pewny siebie, zboczeńcu!
  Czuła, że zaraz wybuchnie. Jak można wytrzymać z takimi debilami?
  - Uspokójcie się! - wołała Lucy.
  Erza najwyraźniej też miała dość tego wrzasku. Zgromiła obu magów wzrokiem, co podziałało natychmiastowo.
  Jednak po kilku minutach cisza stała się niezręczna. Lucy nerwowo spoglądała to na chłopców, to na Erzę. Natsu i Gray posyłali sobie mordercze spojrzenia. Serena żwawym krokiem podążała za Scarlet.
  - No to... - zaczęła Lucy - może opowiesz nam coś o sobie?
  - Wiecie o mnie tyle, ile powinniście - odpowiedziała oschle Serena.
  - To powiedz nam chociaż jak wyglądali magowie, którzy zaatakowali twoją rodzinę. I jak przed nimi uciekłaś - dociekał Gray.
  - Nie wiem jak wyglądali. Mieli peleryny i byli zakapturzeni. Nie mogłam nawet dostrzec emblematu gildii. To się stało w nocy. Obudziła mnie mama. Powiedziała, że jesteśmy w niebezpieczeństwie i kazała mi uciekać. Odepchnęłam ją i pobiegłam do pokoju taty. On... - przerwała.
  Zapanowała głucha cisza. Słychać było tylko ich kroki. Nawet wiatr ucichł.
  - Co? Co się z nim stało? - dopytywał Smoczy Zabójca.
  - To chyba oczywiste, Natsu - jadowicie stwierdziła Lucy.
  - On... - kontynuowała Serena - On był już martwy. A oni stłoczyli się wokół niego. Stałam wmurowana. Wtedy moja mama użyła Magii Powietrza...
  - Twoja mama używała magii? Czyli ty też? - spytał Dragneel.
  - Natsu! - skarcili go przyjaciele.
  - Przepraszam.
  - Nie, nie jestem magiem. Jak już mówiłam, moja mama użyła Magii Powietrza, żeby choć na chwilę zablokować wrogów. Ja w tym czasie wybiegłam z domu. Uciekałam najszybciej jak potrafiłam. Usłyszałam krzyki mojej matki, które szybko ucichły. Zrozumiałam, że ją zabili. Wbiegłam do lasu. Przedzierałam się między drzewami. Schowałam się w krzakach i tak trwałam do rana. Potem wędrowałam, aż trafiłam na was.
  - Masz szczęście - stwierdziła Erza - akurat wracaliśmy z misji.
  - Nie prosiłam o pomoc.
  - Potrzebowałaś jej.
  - Sama dałabym sobie radę!
  - Chyba umrzeć z głodu - zażartował Natsu.
  - Nie jesteś ani trochę śmieszny!
  - Spokój! - krzyknęła Erza - Jesteśmy na miejscu.
  Zajęci kłótnią Serena i Natsu nie zauważyli budynku gildii. Dziewczyna spojrzała na niego.
  "Jeszcze więcej obrzydliwych magów" - pomyślała.
  Erza spojrzała na Serenę.
  "Dlatego nienawidzi magów. Obwinia ich wszystkich za śmierć swoich rodziców" - stwierdziła.
  - Wróciliśmy! - obwieścił wszystkim Natsu.
  - Witajcie w domu! - uśmiechnęła się kelnerka z długimi białymi włosami.
  - A kim jest ta dziewczyna? - spytał blondyn z blizną na oku.
  Czwórka przyjaciół opowiedziała historię Sereny. Wszyscy byli zdumieni i ze współczuciem na nią patrzyli. Ta natomiast spoglądała gdzieś w przestrzeń. Nie lubiła być w centrum uwagi.
  - Chwila - przerwała dziewczynka z białym kotem na rękach - A gdzie się podział Happy?
  - Happy! - zawołał Natsu niespodziewanie - Chyba go zostawiłem przy straganie z rybami w innym mieście!
  Wyleciał z gildii tak szybko, aż się za nim kurzyło. Wszyscy wybuchli salwą śmiechu, jednak chwilowo posmutnieli, przypominając sobie o Serenie.
  - To niewątpliwie straszna historia - odezwał się niski dziadek - Zajmiemy się tym jutro. A tymczasem... IMPREZA!
  Zapanowała wrzawa. Wszyscy natychmiast ożywili się i zaczęli się bawić. Tylko Serena stała z boku.
  "W tej gildii panuje taka radość. Ja tu nie pasuję. Nie uśmiecham się. Nie czuję szczęścia. Tak się od nich różnię... Jestem tu tylko chmurą, która ma zamiar przesłonić słońce. Jestem cieniem w Fairy Tail."

2 komentarze:

  1. Cudny rozdział, jak zwykle wesoło.Ja chce dalszy ciąg!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. To było trochę żałosne ze strony gildii... Przychodzi do nich dziewczyna, która chwilę temu straciła rodziców, a ci robią imprezę. Wiem, że oni praktycznie zawsze się tak zachowują, ale to była lekka przesada.
    Fajnie się czytało. Mogłabyś trochę więcej opisów robić, ale jestem dopiero na początku, więc póxenij zobaczę, jak teraz piszesz :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Strony