poniedziałek, 13 października 2014

7. Decyzja fatalna w skutkach

  - Nie pozwolę wam skrzywdzić Natsu! - Serena ustawiła się w pozycji bojowej.
  - My nie mamy zamiaru nikogo skrzywdzić - powiedział Rogue.
  - Myślisz, że nie wiem o wszystkich ludziach, którzy zginęli z waszej ręki? I o tym, że zabiliście swoje własne smoki?
  - Ale teraz jesteśmy innymi ludźmi - Sting próbował załagodzić sytuację.
  - Uważajcie, bo uwierzę.
  - Lector, Frosch, cofnijcie się.

  - Wyczuwam jej trop - powiedział Gajeel - Poszła w tamtą stronę.
  - Hmm, jeśli tam poszła, to nigdzie nie skręcała, bo ta droga prowadzi przez dłuższy odcinek prosto - zauważyła Wendy.
  - No to lecimy tam - powiedział twardo Natsu.
  Exceedom wyrosły skrzydła. Uniosły w górę Smoczych Zabójców i poleciały w stronę, z której dochodził zapach Sereny.

  - Naprawdę nie chcemy kłopotów - powiedział Rogue.
  Skóra Sereny zbladła
  - Radzę wam zawrócić, póki macie czas. Nie chcecie zobaczyć mnie w akcji.
  - Natsu jest moim przyjacielem, w życiu bym go nie skrzywdził - bronił się Sting.
  Jej oczy się zmieniły.
  - S-sting! - wyjąkał przestraszony Lector - Boję się!
  - Nie bój się, Lector, poradzę sobie z nią.
  Jej włosy stały się czarne.
  - Zobaczymy.
  - Proszę, daj nam przejść - powiedział Rogue.
  Wyrosły jej kły.
  - Musicie mnie pokonać.
  - Nie mamy wyboru - powiedział Sting.
  Pojawiły się szpony.
  "Kim ona jest?" - pomyślał przerażony Rogue - "Przed chwilą wyglądała niewinnie."
Obaj Smoczy Zabójcy byli zmieszani i przestraszeni. Ta słodka dziewczyna była takim demonem?
  Serena chciała jednocześnie obronić swoich przyjaciół i trzymać w ryzach swoją moc. Jednak im dalej zachodziła przemiana, tym było jej trudniej. Czuła, że jej wola słabnie.
  "Nie! Jeśli osiągnę całkowitą przemianą, stracę kontrolę!" - myślała - "Ale jeśli będę to powstrzymywać, to nie zdołam z nimi walczyć."
  Zastanawiała się, co miała zrobić. Postanowiła zaryzykować. Wyrosły jej skrzydła. W tym momencie straciła resztki świadomości. Poczuła silny strach i poczucie zagrożenia. Skierowała wzrok na Smoczych Zabójców i rzuciła się na nich. Zrobili szybki unik.
  - Okej, to nie są przelewki - uznał Sting - Trzeba uwolnić pełną moc.
  Jednak Serena nie zamierzała ich dopuścić do ataku. Machnęła skrzydłami i posłała ich w powietrze. Podleciała do nich i zaczęła ich szarpać swoimi szponami. Krzyki magów z Sabertooth rozdzierały powietrze.
  - Co to za potwór? Uciekaj, Sting! - krzyczał Lector.
  - F-fro się boi...
  Serena zachowywała się jakby straciła zmysły. Sting i Rogue już dosyć mocno krwawili, a cały czas dostawali porcje nowych ciosów.
  - Serena!
  Zatrzymała się. Ten głos podziałał na nią kojąco, uspokoił. Gdy go usłyszała, poczuła się bezpiecznie.
  "Natsu. Znowu to zrobiłam. Znowu kogoś skrzywdziłam zbyt mocno."
  Zanim się obejrzała, Wendy już leczyła rannych. Popatrzyła na swoje ręce. Całe we krwi. Pokręciła głową z niedowierzaniem. Zaczęła wracać do swojej prawdziwej postaci.
  - Coś ty zrobiła... - szepnął Natsu - To nie są wrogowie.
  - Nie? - spytała Serena ze łzami w oczach.
  - Stali się dobrzy - poinformował Gajeel.
  Serena podeszła do rannych i uklękła obok nich.
  - Przepraszam. Mogłam wam uwierzyć. Nie sprawiłabym wam tyle bólu - łkała.
  Jej łzy padały na poszarpany tors Stinga, częściowo wyleczony przez Wendy. Rany niespodziewanie zaczęły się zasklepiać. Serena zdziwiła się na ten widok. Jego rany natychmiast się wyleczyły. Następnie pochyliła się nad Rogue i pozwoliła łzom płynąć. Stało się to samo. Przestali ciężko oddychać i spojrzeli na zapłakaną Serenę.
  - Czyżby ten potwór miał jednak ludzkie uczucia? - spytał Sting, lekko się uśmiechając.
  - Chciała obronić przyjaciół, a to bardzo ludzkie - uznał Rogue.
  - Racja - Sting wyszczerzył się szeroko.
  Wtedy serce Sereny drgnęło, a ona sama oblała się rumieńcem.

2 komentarze:

  1. Misia&Nashi: Fight! Fight! JEAA!
    Lucy: Wy chyba jesteście uzależnione...
    Natsu: No co ty jest moc! Sam szybciej bym ich nie pokonał! Fight!
    Misia&Nashi&Natsu: MOETE KITA ZO!
    Lucy: *Facepalm*

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda tylko że tak mało opisów, ale dość przyjemnie się czyta. A co do ostatniego rozdziału... Powiem szczerze, że nie rozumiem (tak logicznie myśląc) członków FT. Uważam, że Lucy zachowała się jak najbardziej w porządku traktując Serenę z dystansem!

    OdpowiedzUsuń

Strony