- Wstawaj! Dzisiaj jesteś cała moja!
Serena otworzyła oczy, lecz zamknęła je z powrotem pod wpływem intensywnego światła słonecznego.
- Erza? Co robisz, która godzina?
- Już szósta rano, zaspałam, wiem. Czemu jeszcze nie jesteś na nogach?
- Bo jestem normalna - Serena zakryła głowę poduszką.
- Erza, daj nam się wyspać - marudziła Lucy.
- Nie! Nie chcę tracić ani minuty dłużej! - Erza złapała za nogi Serenę i brutalnie wyciągnęła ją z łóżka.
Czerwonowłosa wywlokła biedną dziewczynę na zewnątrz i pozbyła się jej piżamy.
- Aaa! Co ty robisz? - Serena wskoczyła w jakieś krzaki.
- Natychmiast się ubierz.
- W co? Może nie zauważyłaś, ale ta piżama była moim jedynym okryciem w tym momencie!
- Zaraz ci coś znajdę - Erza użyła magii.
Serena podziwiała piękno jej mocy. Do czasu, aż nie pokazała jej... czarnego, obcisłego stroju króliczka.
- Cooo? No nie gadaj, że mam się w to wbić! Już wolę siedzieć w tym krzaku. Przynieś mi od Lucy jakieś ciuchy.
Erzie skończyła się cierpliwość. Sama wyciągnęła nagą Serenę z krzaków i ubrała ją w kostium.
- Ja tak nie wyjdę do ludzi! - przeraziła się Rodriguez - Lecę do Lucy się przebra...
Serena natychmiastowo zamilkła, widząc Erzę ubraną w podobny strój.
- Co ty odwalasz? - spytała.
- No chodź, będzie zabawa - Erza pociągnęła ją za rękę i pobiegły do miasta.
Zatrzymały się dopiero koło przytulnej kawiarenki.
"Dzisiaj też będę żreć?" - Serenie pojawiły się błyski w oczach.
Weszły do pomieszczenia. Erza zamówiła herbatę i ciasto truskawkowe, Serena zadowoliła się latte macchiato i kremówką.
- Dzisiaj zamierzam dowiedzieć się o tobie czegoś więcej - oznajmiła Scarlet.
- Mianowicie?
- Opowiedz mi o twoim wcześniejszym życiu. I o Jamesie oraz Sophie Rodriguez.
- Cóż... - Serena przełknęła kęs kremówki - Na ogół byłam całkiem spokojnym, pozytywnie nastawionym do życia dzieckiem. Nie sprawiałam problemów. Żyłam zwyczajnie, jak każde dziecko. Ta... ech, James był surowy, ale sprawiedliwy. Nie tolerował chamstwa. Był prawdziwym wzorem do naśladowania. Za to Sophie była bardzo łagodna, używała magii tylko w przypadku poważnego zagrożenia. Miła, kochająca kobieta. Byliśmy taką typową, serialową rodzinką. James nadużywał trochę swej magii i czasem czytał mi w myślach - Serena uśmiechnęła się lekko - Kontrolował mnie, ale był super. Pamiętam, jak na urodziny kupił mi naszyjnik z kamieniem lapis-lazuli. Niestety, zgubiłam go. Bałam się mu powiedzieć. To był mój najcenniejszy prezent. Nigdy się nie dowiedział.
- Choć to nie byli twoi prawdziwi rodzice, to zdołałaś ich pokochać - powiedziała zdziwiona Erza.
- Wiesz, nie wiedziałam o tym. Nie łączyły nas więzy krwi, to prawda. Ale i tak uważam, że oni są moimi najprawdziwszymi rodzicami. Castiel i Iris po prostu się poddali.
- Oni cię naprawdę kochali. Zapieczętowali twoją moc, aby dać ci spokojne życie. Z tego samego powodu cię oddali.
- Może mnie kochali, ale byli źli. Zabijali dla zabawy.
- A jednak mieli trochę dobroci w sobie. Nie chcieli zostawiać tak strasznej klątwy na niewinnym dziecku.
Serena zastanowiła się nad tymi słowami. Jej biologiczni rodzice należeli do mało znanej Gildii Zabójców "Lethal Poison". Byli zdrajcami, łajdakami. Ale zdołali pokochać kogoś na tyle, że oszczędzili mu lat cierpień.
- Może trochę za ostro ich oceniam - przyznała Serena.
- Możesz im to powiedzieć.
- Jak? Oni nie żyją.
- Nie wiedziałaś? Dziecię Lucyfera może użyć swej magii do kontaktowania się ze zmarłymi.
Cały świat zawirował. Wszystko nagle przestało mieć znaczenie. Liczyły się tylko słowa wypowiedziane przez szkarłatnowłosą.
Wow, no nieźle, jestem ciekawa co Serena zrobi
OdpowiedzUsuńUważam, że Erza zachowała się nie w porządku. Nie powinno się przywoływać zmarłych :(
OdpowiedzUsuń